W malinowym chruśniaku
gosia78
8/9/2017
ok. 1 min
Maliny – czerwone, żółte, czarne, nawet białawe – zawsze pachnące i delikatne, plamiące ręce słodkim sokiem, uprawiane w domowych ogródkach i dziko rosnące na leśnych polanach, zrywane dla smaku i dla zdrowia, u-w-i-e-l-b-i-a-n-e w lecie i w zimie.
Gdy mowa o malinach od razu zaczyna pracować nasza wyobraźnia i
ślinianki. Cały organizm nastawia się wyczekująco na wieść o malinowej
tarcie, serniku z malinami, czy ostrym malinowym sosie do potraw
rybnych.
Maliny, oprócz szeregu ważnych witamin (m.in. C, E, B1, B2, B6) oraz
substancji mineralnych (potas, żelazo, magnez, wapń) mogą stać się także
podstawą lub ważną częścią diety. Owoce te zawierają dużo błonnika,
wspomagającego utratę wagi, więc dieta owocowa wykorzystuje je do
skutecznego gubienia nadprogramowych kilogramów. Lekkie działanie
przeczyszczające malin wspomaga prawidłową pracę układu trawiennego, a
obecność substancji podobnych do aspiryny działa przeciwzapalnie i
przeciwbólowo.
Niedoścignionym marzeniem człowieka od zawsze było zatrzymanie smaku
lata w przetworach. W przypadku malin prawie się to udało, ponieważ
malinowa konfitura pachnie prawie tak odurzająco, jak maliny z krzaczka,
a gęsty, słodki sok przypomina chwilę zbioru owoców w lecie na nagrzanej
słońcem polanie.