Pierwszy był makaron
gosia78
8/9/2017
ok. 3 min
Hefajstos, boski kowal, potrzebował nieskomplikowanego i sycącego posiłku. Praca była dla niego sprawą priorytetową, a jedzenie, cóż… od czasu do czasu pasowałoby coś przekąsić – w końcu skądś trzeba wziąć siłę do machania młotem. Nie mógł w tej materii liczyć na boską małżonkę, ponieważ zrodzona z piany morskiej Afrodyta, chodziła swoimi ścieżkami, zazwyczaj z głową w chmurach, odżywiała się lekko schłodzoną ambrozją i dużymi ilościami nektaru. Niespodziewanie objawiła się praktyczna natura Hefajstosa, który utłukł kilka garści ziarna, zmieszał je z wodą i wystawił na słońce. Tak powstał makaron.
Czy makaron wynaleźli ludzie czy bogowie? Co prawda najstarsze, pół
metrowe „eksponaty”, znaleziono w Chinach cztery tysiące lat temu i
uważa się ten skamieniały ze starości produkt za pierwsze przygotowane
jedzenie, ale w dawnych księgach można znaleźć wzmiankę o antycznych
kluskach „laganon” podpiekanych na gorących kamieniach, które były
kulinarnym wynalazkiem Greków i Rzymian. Prawdopodobnie o takim
makaronie, pierwowzorze lazanii, mówią mity. Sprytni Arabowie zaczęli
suszyć makaron, co zapewniało zapasy sycącej i lekkiej żywności
wędrownym karawanom, a dzięki temu makaron – niby puszki dmuchawca –
mógł bez przeszkód docierać do najbardziej odległych części globu. W ten
sposób makaron znalazł się na Sycylii – istnieje nawet przepis mistrza
Martina Como w książce pt. „Sztuka gotowania wermiszelu i sycylijskiego
makaronu” traktująca o tym, że makaron przyrządza się gotując go w
mleczku kokosowym z dodatkiem korzeni.
Od tej chwili historia makaronu to historia Włoch, ponieważ popularna i
wśród bogatych i biednych pasta tak zachwyciła mieszkańców słonecznej
Italii, że całkowicie opanowali oni makaronowy rynek. Od XII wieku
makaron wytwarzany był za sprawą coraz liczniejszych manufaktur, także
przyklasztornych, a w 1574 roku powstała Makaronowa Korporacja, która
trzy lata później wydała uchwałę o Regulacji Sztuki Mistrzów
Makaronowych.
XVII wiek to masowa produkcja makaronu za sprawą maszyn łączących mąkę
z wodą napędzanych siłą mięśni. Paulo Adami, właściciel pierwszej
fabryki makaronu w Wenecji, zaproponował sklepom hurtową sprzedaż tego
produktu, która niecałe sto lat później wzrosła pięciokrotnie. Rynek
opanowała makaronowa euforia. Kolejni producenci prześcigali się w
tworzeniu wymyślnych kształtów i kolorów, a każdy włoski dom posiadał
swój przepis na przyrządzenie ciasta. Zgodnie z włoską tradycją
prawdziwy makaron wytwarzany jest z semoliny – mąki z pszenicy durum – i
wody, uzyskując piękną jasnobursztynową barwę i ledwo wyczuwalną
orzechową nutę. Delektowanie się czystym smakiem makaronu wykluczało
inne dodatki, i tak dopiero od XVII wieku zaczęto jadać makaron z sosem
pomidorowym, pod koniec XVIII wieku wprowadzono ser i przyprawy, a na
początku XIX wieku danie przyprawiano solą i liśćmi bazylii. Nie był to
więc makaron jaki znamy obecnie, z gęstymi sosami, ziołami, z mnóstwem
innych dodatków.
Do popularyzacji makaronu przyczynił się sam Napoleon Bonaparte, który
zachwycony smakiem nowej, prostej potrawy nakazał zintensyfikować
działania na polu kulinarnym, aby nakarmić wielbiący go lud. Jednak
prawdziwy atak makaronu nastąpił w 1917 roku, kiedy to Fereol Sandragne
opatentował pierwszą maszynę do ciągłej produkcji makaronu, a z tego
wynalazku w krótkim czasie zaczęły korzystać inne państwa. Od tych
pamiętnych chwil na rynek wprowadzono ponad 350 kształtów makaronu oraz
całą feerię barw: prawie czarny makaron barwiony atramentem kałamarnic i
mątw, zielony kolor po wymieszaniu ciasta ze szpinakiem, pomarańczowy
zapożyczony od dyni, marchwi lub suszonych pomidorów, różowy z barwnika
po buraku ćwikłowym. Wynika z tego, że co prawda bogowie wynaleźli
recepturę, ale sądząc z ilości pomysłów i palety barw kształtami i
formami na pewno zajęli się ludzie.
25 października 1995 roku World Pasta Congress w Rzymie ustanowił
Światowym Dniem Makaronu (World Pasta Day). Święto zyskuje coraz więcej
zwolenników, którzy na specjalnych forach dzielą się przepisami i
pomysłami z makaronową bazą, podpowiadają, jak idealnie ugotować i podać
dania, jak odświętnie oprawić makaronową rozpustę – bo najważniejszą
sprawą w tym dniu jest jedzenie, a że makaron kochają wszyscy i
większość potrafi go przygotować, to możemy mówić o prawdziwie boskim
ucztowaniu, na miarę biesiad na Olimpie, kiedy to zdesperowany i głodny
Hefajstos... i tak dalej… i tak dalej… Historia zatacza kręgi, jak
najdłuższa na świecie nić spaghetti.