Namalowane na talerzu

Namalowane na talerzu

gosia78

8/9/2017

ok. 1 min


Giusepe Cipriani, właściciel Harry`s Bar w Wenecji serwował swym wybrednym gościom „malownicze” dania: płaty surowego, cienko pokrojonego mięsa wołowego, nierzadko skrapiane oliwą, umieszczane między dwoma arkuszami przezroczystej folii i wałkowane na naprawdę cieniuchne plasterki.
W związku z tym, że kompozycje kuchenne przypominały kolorystycznie obrazy weneckiego malarza Vittore Carpaccio, to pomysłowy restaurator nazwał danie na cześć renesansowego mistrza. Goście byli zachwyceni; jedynie tak podane mięso tolerowało kapryśne podniebienie hrabiny Amalii Nani Mocenigo, której lekarz zalecił jadanie surowizny, Hemingway przy carpaccio obmyślał swoje opowiadania, a Woody Allen pisał szalone scenariusze. Co tak urzeka koneserów w carpaccio? Początkowo była to zamrożona i cienko ścięta polędwica wołowa polana odrobiną oliwy, udekorowana prawie przezroczystymi plasterkami parmezanu i listkami bazylii, jednak z czasem zaczęto tak nazywać każde surowe mięso (cielęcina, dziczyzna czy tłuste ryby), a nawet cienko pokrojone warzywa, np. carpaccio z buraka, czy cukinii przygotowane jak malarska kompozycja. Tak podana przystawka potrzebuje idealnego wyczucia smaku i zmysłu artystycznego. Czy carpaccio pojawiło się kiedyś w Twojej kuchni?
Planer
Ulubione
Szukaj
Przepisy
Artykuły