Małe co nieco dla króla zabawek

Małe co nieco dla króla zabawek

gosia78

8/9/2017

ok. 4 min


Rzecz to powszechnie wiadoma, że misie u-w-i-e-l-b-i-a-j-ą miód. Jak się okazuje w miodzie gustują zarówno zupełnie nieszkodliwe misie z bajek, jak i groźne niedźwiedzie, które wyłoniwszy się na całą swoją trzymetrową, majestatyczną wysokość z zimowej gawry mogą głośnym rykiem zażądać swojego słodkiego przysmaku.
Już za chwilę, 25 listopada, najbardziej popularna na świecie przytulanka, czyli pluszowy miś skończy 110 lat. Misiowy interes „rozkręcił” Morris Mitchom, właściciel królestwa zabawek, który zobaczywszy w waszyngtońskiej gazecie obrazkową historyjkę ocalenia niedźwiadka przez samego prezydenta Roosevelta, wpadł na pomysł uszycia kilku sympatycznych miśków. Prezydent użyczył misiowi imienia i od tej pory liczni bracia Teddy`s Bear zamieszkują małe łóżeczka, chroniąc dzieci przed nocnymi strachami oraz ożywiają najmilsze wspomnienia z dzieciństwa wielu dorosłych fanów misia. „Małe co nieco” do kanonu literatury światowej wprowadził sławny Kubuś Puchatek – miś o bardzo małym rozumku, lecz o wielkim sercu i nie mniejszej ochocie na miód. Nie tylko misiom, także i ludziom miód od zawsze kojarzył się z dobrobytem, spokojem i sytością. Pierwsze ślady miodu znaleziono w bursztynie, którego wiek szacuje się na 30 mln lat! Większość starożytnych cywilizacji: Babilończycy, którzy wytwarzali lekarstwa z miodem, Sumerowie, którzy zapisywali miodowe przepisy na glinianych tabliczkach czy Grecy częstujący miodem swoje liczne bóstwa – znała i wysoko ceniła dobroczynne działanie miodu oraz zalecała ten medykament osobom wyczerpanym pracą fizyczną i umysłową. Uczniowie Hipokratesa znali ponad 300 przepisów z zastosowaniem miodu, jako środka dietetycznego i kosmetycznego, a Rzymianie szkolili specjalnych niewolników do opieki nad ulami i uczynili z pszczelarstwa jedną z ważniejszych gałęzi przemysłu imperium. Do dnia dzisiejszego możemy delektować się przepisem rzymskich legionistów na ciasteczka z mieszanki ricotty i miodu z dodatkiem cynamonu, startej skórki cytrynowej i podpieczonych, podlanych winem suszonych owoców, czy sardyńskimi pierożkami – seadas z miodową glazurą. Miód cieszył podniebienia królów i faraonów (pszczoła była symbolem faraona, a także godłem egipskiej królowej Hatszepsut), nawet Jezus Chrystus chcąc przekonać swoich uczniów o mocy zmartwychwstania, zjadł w ich obecności plaster miodu. W kuchni miód jest powszechnie używany, głównie jako środek słodzący i zawiera liczne enzymy, witaminy, mikroelementy, kwasy organiczne oraz węglowodany. Cała ta masa dobroci ginie jednak po zbyt mocnym podgrzaniu, gotowaniu czy rozpuszczeniu w gorącej wodzie – jeśli chcemy podratować się w czasie przeziębienia gorącą herbatą z miodem i cytryną, rozpuszczajmy miód w nieco ostudzonym napoju. Ale to nie jedyne kulinarne walory miodu. Dodanie nawet odrobiny „płynnego złota”, jak nazywali miód starożytni Grecy, do różnych potraw sprawia, że w kuchni unosi się przepiękny, pełny aromat przypraw dodanych do potrawy, a dania mają niezwykle intensywny smak. Warto mieć pod ręką słoiczek miodu (szczelnie zamknięty, by nie wchłaniał zapachów oraz pozostawiony daleko od światła, co zapewni mu ochronę przed stratą cennych właściwości), aby w razie konieczności dodać odrobinę do marynat mięsnych, ryb, sosów czy wszelkich własnoręcznie wyrabianych słodkości, szczególnie słodkich, pachnących pierników. W zależności od surowca, z jakiego powstał miód, mamy do dyspozycji różne jego rodzaje: nektarowo-kwiatowe, miody spadziowe i mieszane. Za smak miodu odpowiadają głównie kwasy organiczne, za zapach – olejki eteryczne, a o kolorze – miody mają barwę od białego, poprzez zielonkawy, aż do ciemnobrązowego – decydują barwniki (flawony, antocjany, karotenoidy, chlorofil). Miody jasne mają delikatniejszy smak (np. akacjowy, rzepakowy, lipowy, malinowy czy koniczynowy), ciemne są zazwyczaj ostrzejsze (np. gryczany, wrzosowy, jodłowy). Ostatnio ogromną furorę zrobił miód manuka z drzewa herbacianego stosowany nawet w szpitalach, zwalczający bakterie, wirusy i grzyby. W ostatnich latach pszczelarze coraz częściej alarmują o masowym wymieraniu pszczół. Powody są różne, głównie chodzi o zanieczyszczenie środowiska, pestycydy i genetycznie modyfikowaną roślinność. Albert Einstein przewidywał, że bez pszczół ludzkość przetrwa cztery lata – niestety, te ponure wizje potwierdzają współcześni biolodzy. W Chinach powstał specjalny zawód „zapylacza”, który chodzi z miotełką po sadzie pracowicie przenosząc pyłki. Zależność jest prosta; bez pszczół nie ma roślin, bez roślin giną zwierzęta, na końcu łańcucha stoi człowiek, z coraz niżej opuszczoną ze wstydu głową. W tej sytuacji zostaje nam modlitwa do świętego Ambrożego, patrona pszczelarzy o to, aby nie pozwolił na wyginięcie pszczół, i abyśmy mogli cieszyć się naturalnym, zdrowym miodem.
Planer
Ulubione
Szukaj
Przepisy
Artykuły